Zabawa w Królestwo*

Nasz tytułowy tekst wzięty z Ewangelii według św. Mateusza brzmi: „Jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie się jako dzieci, żadnym sposobem nie wnijdziecie do Królestwa Niebieskiego” (18:3).

Wiemy o tym wszyscy, drodzy bracia, że Królestwo Naszego Niebieskiego Ojca trwa od pradawnych wieków. Był jednak kiedyś czas, że Bóg nie posiadał Królestwa. Wprawdzie był Panem wszechświata, lecz nie było ani jednej istoty, która by mogła uznawać Boga za swego Króla. Skoro więc Ojciec Niebieski stworzył pierwszą istotę, to znaczy, że On stworzył Królestwo. Tą pierwszą istotą, pierwszym wiernym poddanym był nasz drogi Odkupiciel. Każde następne stworzenie oznaczało powiększenie się Królestwa Bożego; każda nowa istota stawała się nowym poddanym wielkiego Króla. Gdy Bóg stworzył Ziemię, to ona stała się częścią Jego Królestwa, a tym samym człowiek powiększył grono Jego poddanych, jak mówi Psalmista: „Królestwo Twoje jest królestwo wszystkich wieków, a panowanie Twoje nie ustaje nad wszystkimi narodami” (Ps. 145:13).

Od chwili stworzenia pierwszej istoty, poprzez wszystkie wieki aż do stworzenia człowieka, nie było buntu ze strony jakiejkolwiek istoty w całym wszechświecie. Przyszedł jednak czas, gdy pycha popchnęła szatana do grzechu, w rezultacie czego podsunął on pokusę matce Ewie. Usłuchanie zwodziciela oznaczało bunt w Królestwie Bożym. I tak niektórzy z poddanych wystąpili przeciwko swemu chwalebnemu Władcy. Wiemy, że nasz Niebieski Ojciec mógł z łatwością stłumić tego ducha buntu. Mógł zniszczyć zło zanim szatan przedstawił pokusę naszym pierwszym rodzicom, lecz dla dobrego i mądrego celu On dozwolił na rozszerzenie się tego buntu. Zarządził jedynie blokadę portów niebieskich przeciwko naszej Ziemi i ogłosił dla niej kwarantannę. Ograniczył także szatana, jak mówi o tym prorok Izajasz: „Jakożeś spadł z nieba o jutrzenko [o Lucyferze, synu poranka — tłum. ang.], która wschodzisz rano. Powalonyś na ziemię, któryś wątlił narody”. To znaczy, że został pozbawiony przywileju przebywania w różnych częściach wszechświata, jaki to przywilej święci aniołowie posiadają nadal. W taki sposób szatan, uzurpator, stał się bogiem tego świata. Wszyscy znamy okropne skutki jego panowania, które jednak nie będzie wieczne, ponieważ Bóg zamierza w przyszłości znów przyłączyć Ziemię do swego Królestwa, a człowieka do rzędu swych wiernych poddanych. Podczas ubiegłych dziewiętnastu stuleci Bóg wybierał klasę, która w słusznym czasie wraz z Jezusem przywróci Ziemi jej stanowisko w Boskim Królestwie, dzięki swemu sprawiedliwemu panowaniu. Zgodnie z tym św. Paweł mówi: „Jeźliśmy z Nim umarli, z Nim też żyć będziemy; jeźli cierpimy, z Nim też królować będziemy” (2 Tym. 2:11, 12). Zbawiciel zaś powiedział: „Kto zwycięży, dam mu siedzieć z sobą na stolicy mojej, jakom i ja zwyciężył i usiadłem z Ojcem moim na stolicy Jego” (Obj. 3:21). A także czytamy: „Ożyli i królowali z Chrystusem tysiąc lat” (Obj. 20:4).

Otóż drodzy bracia, zostaliśmy zaproszeni do odziedziczenia tego Królestwa i wszyscy spodziewamy się znaleźć w nim. W potocznym znaczeniu tego słowa królestwo odnosi się tak do terytorium, poddanych jak i do rządu, lecz w ścisłym znaczeniu stosuje się przede wszystkim do tego ostatniego. Wiemy, że w Królestwie tym Chrystus i Kościół stanowić będą klasę rządzącą, która będzie błogosławić rodzaj ludzki. Następnie możemy dodać, że i starożytni książęta również mogą być zaliczeni do Królestwa, a w końcu wszyscy ludzie, którzy przyjdą do harmonii z Bogiem.

W Słowie Bożym znajdujemy wiele wskazówek dotyczących wymagań stawianych nam, jeśli chcemy należeć do tego Królestwa, aby razem z Jezusem rozdzielać błogosławieństwa, jakie Bóg zamierza dać światu. Obecnie zastanowimy się nad wspomnianym już tekstem: „Jeżeli się nie nawrócicie i nie staniecie jako dzieci, żadnym sposobem nie wnijdziecie do Królestwa Niebieskiego”. Podobieństwo do dziecka w pierwszym rzędzie nasuwa nam na myśl pokorę. Pokora jest bardzo ważna i nikt nie znajdzie się w Królestwie, jeżeli nie rozwinie w sobie tej łaski. „Bóg się pysznym sprzeciwia, a pokornym łaskę daje”. „Ten kto się uniża będzie wywyższony”. „Uniżajcie się więc pod mocną ręką Bożą, ażeby was wywyższył w słusznym czasie”.

Następnie u małego dziecka obserwujemy ufność. Zobaczmy jak bardzo dziecko ufa swemu ojcu i matce. Nie okazuje jednak ufności nieznajomym. Jeżeli zatem nie rozwiniemy w sobie takiej ufności do Pana, że będziemy zdolni polegać we wszystkim na Jego Słowie, to nie znajdziemy się w Królestwie.

Małe dziecko jest również niewinne. Ono nie posiada złych motywów w swoim sercu. Jeżeli posprzecza się z drugim dzieckiem, to bardzo szybko wraca z nim do zgody. Ono nie ma zawiści, mściwości. My również musimy posiadać takiego ducha, by znaleźć się w Królestwie.

Jest bardzo ważna rzecz, nad którą pragnę, abyśmy się obecnie zastanowili. Jedną z charakterystyk małego dziecka jest jego skłonność do zabawy. Mała dziewczynka bawi się w opiekę nad swym domem. Ona tak czule ściska swoją lalkę jak prawdziwa matka swoje dziecko. Mały chłopczyk bawi się w wygłaszanie kazań. Drodzy bracia, jeżeli nie staniemy się jako dzieci w „bawieniu się” w królestwo, to nigdy nie wejdziemy do Królestwa Niebios.

Wiem, że dziwicie się temu wyrażeniu. A może myślicie nawet w ten sposób: „Czy masz na myśli, że do Królestwa można podchodzić tak lekkomyślnie, jak do zabawy? Że można traktować je jako mało znaczącą rzecz? Bawić się nim?” O nie, wtedy nie byłoby to na podobieństwo dziecka, dziecko bowiem traktuje poważnie swoją zabawę. Wiele dziewczynek z większą powagą opiekuje się swymi lalkami aniżeli niektóre z matek swoimi dziećmi. Małe dziecko bawi się różnymi rzeczami, które później stają się rzeczywistością w życiu. Spodziewamy się, że będziemy mieć swój udział w Królestwie, dlatego teraz powinniśmy „bawić się” w nie, a przez to przygotowywać się do niego i okazywać w ten sposób swoje zainteresowanie jego sprawami. Podane to jest naszej uwadze w liście do Koryntian (l Kor. 6:2), gdzie apostoł Paweł mówi: „Czy nie wiecie, że święci będą sądzili świat?” Jeżeli w przyszłości będzie wam udzielony tak wielki przywilej, to czy nie myślicie, że obecnie możecie się „zabawiać” w sąd i załatwiać niektóre z waszych trudności? Otóż nawet brat o najbardziej słabym zrozumieniu powinien być w stanie załatwić taką rzecz.

W liście do Żydów (6:4, 5) wyrażona jest podobna myśl: „Albowiem nie możebne jest, aby ci, którzy są raz oświeceni i skosztowali daru niebieskiego, i uczestnikami się stali Ducha Świętego, skosztowali też dobrego słowa Bożego, i mocy przyszłego wieku, gdyby odpadli, aby się zaś odnowili ku pokucie”. Wyrażenie „skosztowanie mocy przyszłego wieku” odnosi się do Tysiąclecia. Co znaczą słowa „moc przyszłego wieku”? Jakie moce sprawiedliwości i błogosławieństwa zostaną zamanifestowane wtedy światu? Odpowiadamy: mocami tymi będzie Chrystus i Kościół. Skoro więc Chrystus będzie królował w Tysiącleciu to ja pragnę, aby On już dzisiaj królował nade mną. Jeżeli Bóg nasz jest chętnym, by dać udział Kościołowi z Jezusem w tym chwalebnym panowaniu i błogosławieniu świata, to ja jestem obecnie chętnym służyć moim braciom i mojemu Mistrzowi, tak jak spodziewam się, że ludzie będą im służyć wówczas. To jest to „kosztowanie mocy przyszłego wieku”. Tak jak to apostoł Piotr wyraża się: „Bądźcie poddani jedni drugim”. Jeżeli powiem: „Nie chcę, by Jezus był moim królem” lub „Nie chcę, by ten brat miał dyktować mi, w jaki sposób mam prowadzić swoje życie”, albo „Oni powiedzieli, że nie chcą mnie mieć za starszego w zgromadzeniu w przyszłym roku, ale ja lekceważę ich wybory. Uczynię tak jak mi się spodoba i założę swoją własną grupę”. Coś takiego będzie wskazywać na zły stan serca, a także będzie dowodzić, że nie chcemy „bawić się” w królestwo. Jeżeli zaś nie chcemy tego czynić, to nie dostaniemy się do rzeczywistego Królestwa. Jak dzieci powinniśmy bawić się, że jesteśmy w Królestwie Bożym, w Tysiącleciu. Innymi słowy — czyńmy obecnie to, co świat będzie musiał czynić wtedy, gdy Królestwo Chrystusa zostanie ustanowione.

Przypominamy wam, że Królestwo Boże będzie powszechne. Byłoby to straszne, gdyby ono objęło na przykład Chile, a nie objęło Argentyny; wzięłoby pod swoje panowanie Anglię, a ominęłoby Francję. Pismo Św. podaje nam, że panowanie Chrystusa będzie od morza do morza i od rzeki aż do krańców ziemi. Rozumiemy, że to odnosi się do rzeki Jordan, ponieważ nad jej brzegami rozpocznie się dzieło Pana, a następnie dopiero rozciągnie się na całą ziemie. Ostatecznie nie będzie ani jednej istoty, która by nie uznawała Jego władzy. Nie będzie ani jednego zakątka ziemi, gdzie by nie przyjęto Jego planów. Jeżeli więc obecnie będziemy starali się „bawić” w królestwo, to powiemy: „Chcę całą moją istotą, ze wszystkich moich sił być poddanym Jezusowi, tak jak w następnym wieku wszystkie zakątki świata będą Mu poddane”. Wiem też, że nie wszyscy w jednym czasie poddadzą się Panu. Dzieło to będzie posiadało swój początek i rozszerzy się na cały świat, aż w końcu wszystko będzie poddane Panu.

Poddanie naszej woli Chrystusowi oznacza ustanowienie Jego panowania w naszym sercu. Wraz z sercem oddajemy Panu wszystko, lecz realizacja tego następuje stopniowo. Duch poświęcenia obejmuje więc coraz bardziej we władanie nasze ręce, nogi, język, uszy, oczy i mówimy: „Pragnę, aby każdy członek mojej osoby, każdy element mej istoty był doprowadzony do posłuszeństwa woli Chrystusowej”. Jak przykrym byłoby, gdyby Chrystus panował, na przykład, nad naszym słuchem, lecz nie panowałby nad naszym językiem; panowałby nad naszymi rękami, a nie panowałby nad naszym portfelem; panowałby nad nami, gdy znajdujemy się w zgromadzeniu ludu Pana, lecz nie wtedy, gdy znajdujemy się w domu. Wiemy, że panowanie Chrystusa w przyszłym wieku będzie powszechne, więc jeżeli jesteśmy dobrymi dziećmi, to obecnie powinno być ono powszechne w nas. Wierzę, że powodem duchowych chorób i słabości wśród ludu Bożego jest to, że za wiele uwagi zwraca się na jedną rzecz, a pomija się wiele innych.

Czy to nie byłoby okropnym, gdyby pewne projekty dotyczące tego chwalebnego Królestwa okazały się fiaskiem? Naturalnie wiemy, że tak się nie stanie. Ale czy nie może to być prawdziwym w stosunku do nas? Czy nie spostrzegamy, że często staramy się wypełniać pewne rzeczy, lecz zaniedbujemy inne? Miałem to na myśli we wczorajszym dniu naszej konwencji. Jeżeli ta siostra, o której wspomnimy, zauważy ten fakt, to z pewnością ucieszy się, że jej doświadczenie może przynieść naukę drugim. Podczas wykładu siostra ta wyszła z sali. Widocznie jednak zapomniała, że drudzy znajdowali się na sali i słuchali wykładu, bo szła tak głośno, że odgłos jej kroków zagłuszał prawie słowa mówcy. Pomyślałem sobie, że jest to z pewnością dobra siostra, nad której językiem, oczami, uszami panuje Chrystus, lecz widocznie nie posiada On dostatecznej kontroli nad jej nogami. Chrystus jednak powinien kontrolować w nas każdy nasz czyn mały czy wielki, a więc m. in. sprawę używania naszych pieniędzy, nasze rozmowy, nasze ręce, nogi. Wszystko powinniśmy czynić dla Jego chwały. Jeżeli będziemy posiadać takiego ducha, to znaczy, że całkiem dobrze „bawimy się” w królestwo.

Jeszcze inną, cudowną stronę dotyczącą tego Królestwa mam na uwadze. Otóż w Królestwie tym każda chwila będzie wykorzystana odpowiednio. Gdy Chrystus i Kościół rozpoczną rządzić światem, to nie powiedzą w pierwszym stuleciu: ,,Jeszcze setki lat mamy na podniesienie rodzaju ludzkiego, nie musimy więc się spieszyć”. Jestem pewny, że żadna chwila z tego czasu przeznaczonego na restytucję nie będzie zmarnowana. Jeżeli więc obecnie trwonimy chwile i godziny bezpożytecznie, to wiedzmy, że nie znajdziemy się tam, ponieważ i tam chcielibyśmy trwonić nasz czas. Jeżeli poważnie rozważymy tę sprawę, to okaże się ona wielce pomocną w uczynieniu naszego powołania i wybrania pewnym. Nieraz możemy błądzić pod tym względem przez marnowanie naszego czasu albo też przez skupianie pracy z wielu dni na jedną chwilę. Jeden z braci opowiedział mi o swoim doświadczeniu, dzięki któremu nauczył się lekcji odnośnie używania swego czasu. Dużo podróżował, więc zauważył, że mógł rozdać trochę literatury jeżdżąc koleją z miasta do miasta. Zwierzył mi się, że nie było dla niego przyjemnym przechodzić z wagonu do wagonu i spotykać się ze zdziwionymi lub ironicznie uśmiechniętymi ludźmi, jakoby mówiącymi: „Czyż nie jest głupotą z twojej strony rozdawać tę literaturę?” Doszedł w końcu do takiego stanu, że obawiał się wyczerpania nerwowego lub nawet czegoś gorszego. Udając się w podróż mówił do siebie: „Znowu wyjeżdżam i myślę, że Pan spodziewa się, że rozdam trochę broszurek. Muszę tak czynić tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu. Och jak bardzo chciałbym być wolnym od tego przykrego uczucia i wykonywać swoją usługę tak łatwo, jak to inni bracia czynią”. Gdy stawał się coraz bardziej zniechęconym, Pan pokazał mu, że można to dzieło wykonywać bardzo łatwo wtedy, gdy się ma na uwadze jedynie chwilę obecną. To było coś w tym rodzaju. Gdy wkładał do walizki swe rzeczy wybierając się w podróż, w myślach przeprowadził taką rozmowę z Panem.

— Panie, Ty spodziewasz się, że będę rozdawał broszurki w pociągu?

— Chcę jedynie, byś włożył trochę broszurek do walizki.

— Myślę, że mogę to uczynić. Panie, czy to wystarczy?

— Nie, weź trochę więcej. Moim prawem jest miara pełna i potrzęsiona.

— Panie, Ty pragniesz, bym je wziął ze sobą do pociągu?

— Obecnie włóż je tylko do swej walizki.

— Dobrze i cóż dalej?

— Zamknij walizkę, bo już jest czas iść na stację.

— Panie, Ty chcesz, bym je rozdał w pociągu?

— Obecnie weź je tylko ze sobą na stację. — Gdy konduktor sprawdzał bilety, to Pan jakoby powiedział: — Teraz otwórz twoją walizkę.

— Panie, Ty chcesz, abym rozdawał broszurki pasażerom?

— Otwórz tylko walizkę. Dobrze, a teraz weź pełną garść broszurek.

— Panie, chcesz więc bym je rozdawał?

— Weź je tylko w rękę. O tak, trochę więcej. Już dość. Teraz idź przez wagon.

— Panie, chcesz, bym te broszurki rozdawał w całym pociągu?

— Przejdź jedynie przez wagon. Obecnie podaj broszurkę tej niewieście.

— Panie, a jednak spodziewasz się, że przejdę przez cały pociąg i podam broszurkę każdej osobie?

— Nie myśl o tym. Podaj tylko broszurkę tej niewieście; następnie podaj temu mężczyźnie; a teraz temu następnemu itd.

Ten drogi brat powiedział mi, że już odtąd nie miał żadnych trudności w rozdawaniu broszurek. Myślę, że w ten sposób będzie prowadzona praca w przyszłym wieku w Królestwie. Każdy z członków uwielbionego Chrystusa będzie się starał, by każdą chwilę z Tysiąclecia uczynić najlepszą, a gdy nadejdzie następna chwila, to będzie działał w ten sam sposób. Pomyślcie, jaki to będzie czas, jeżeli będzie się składał z takich chwil. A więc mam myśleć: „Co Panie chcesz, bym uczynił w tej chwili?” I natychmiast mam czynić tak, jakby to była jedna sposobność uczynienia czegoś dla Pana z mojej strony. To nie znaczy, że mamy postępować bez zastanowienia się, byle tylko wypełniać pracą każdą chwilę, ale znaczy, żeby być wiernym w obecnej chwili, a to pomoże nam być wiernymi w następnej. To jest najlepszy sposób „bawienia się” w królestwo, o jakim wiem.

Jeżeli mamy postępować obecnie tak, jakbyśmy już byli w Królestwie, to brońmy się przed zniechęceniem. Zauważyłem, że gdy małe dzieci bawią się, a nie mogą czegoś wykonać, to mimo to nie zaprzestają wysiłków. W proroctwie Izajasza (42:4) czytamy: „Nie ustanie ani zniechęci się dokąd nie wykona sądu na ziemi” (tłum. ang.) — dokąd łaska Boża nie otoczy całej ziemi. Powinniśmy rozwijać podobnego ducha.

Może ktoś jednak powie: „Nic na to nie poradzę, że odczuwam zniechęcenie”. Jeżeli jesteś naprawdę zniechęconym, to sprawdź, czy może nie za wiele wymagałeś od siebie. Cieszymy się, że nasz Ojciec i Pan mają wzgląd na nasze słabości, jednak my nie zawsze jesteśmy takimi wobec siebie. Nie chodzi o pobłażliwość w sensie niedbałości lub bycia obojętnym, ale powinniśmy zawsze pamiętać o tym, że jesteśmy niedoskonałymi, że upadamy i będziemy upadać każdego dnia aż do końca naszego życia. Nie jesteśmy doskonałymi i nie będziemy nimi nigdy w obecnym życiu, dlatego bądźmy przygotowani na to, że będziemy chcieli czynić źle, niewłaściwie. Musimy ciągle postanawiać: „Następnym razem będę starał się czynić lepiej, a jeżeli nawet upadnę, to znowu następnym razem będę starał się o lepszy wynik. Będę się ciągle starał, by okazać się zwycięzcą w tym biegu. Nic mnie nie zawróci z tej drogi. Przy pomocy Bożej jestem zdecydowany być wiernym, uświadamiając sobie, że mam Pańską pomoc”.

Jeżeli powiesz: „Nie będę zwycięzcą. Nie spodziewam się, abym mógł należeć do klasy zwycięzców”, to znaczyłoby jakobyś mówił: „Nie wierzę, że Bóg jest wszechmocnym. Wierzę, że On może uczynić wszystko inne, lecz nie może uczynić mnie zwycięzcą”. Raczej powiedz: „Posiadam takiego Pomocnika, który będzie mi błogosławił, podtrzyma i podniesie mnie i wierzę, że On może uczynić mnie zwycięzcą. Jeżeli zwyciężę, to będzie to z powodu tego, co On uczynił ze mną; jeżeli będą zwycięzcą, to dlatego, że byłem chętnym, by Pan uczynił ze mnie zwycięzcę”.

Słyszymy, że niektórzy skarżą się, że tak niewiele posiadamy już czasu i z tego powodu czują się zniechęconymi. Moi drodzy bracia, wierzę, że gdy Kościół zostanie skompletowany, to wówczas zobaczymy, że niektórzy przyszli do poznania woli Bożej, poświęcili się, przebiegli wiernie swoją drogę i znaleźli się w tej chwalebnej klasie i na to może posiadali bardzo krótki czas. Ktoś może powie: „Czy masz na to dowód Pisma Św.?” Nie, lecz myślę, że będą takie wypadki, gdyż zamanifestują one wspaniale ten fakt, że ta przewyższająca moc była z Boga a nie z nas; że to była Jego moc pobudzająca nas do wykonania Jego woli i Jego upodobania. Wiem, że czas jest krótki. Kilkanaście lat temu, gdy ktoś chciał zbudować budynek z kamienia, to musiał się ciężko napracować nad jego obróbką. Obecnie posiadamy pneumatyczne dłuta, które uderzają 1500 razy na minutę i w jednej godzinie można o wiele więcej dokonać aniżeli poprzednio przez cały dzień. Czy nie myślicie, że Bóg może posiadać również takie narzędzia? Jeżeli czas jest krótki, a dzieło musi zostać wykonane, to Pan może użyć jakieś „pneumatyczne dłuto” dla szybkiego wykonania pracy. Pan ma moc uczynić nas więcej niż zwycięzcami w krótkim czasie.

Obecnie przejdziemy do następnej myśli. Zdajemy sobie sprawę, że dzieło przyszłego wieku będzie wykonane w taki sposób, by przyniosło Bogu jak najwięcej chwały. Nic nie będzie czynione niedbale, powierzchownie. Wszyscy powinniśmy posiadać takiego ducha, by móc powiedzieć: „Nie tylko pragnę coś czynić, ale pragnę czynić tylko to, co przyniesie chwałę Bogu”. Czasami bowiem takie pragnienie, by czynić cokolwiek, prowadzi do fanatyzmu. Czytałem niedawno, że pewien człowiek uciął sobie rękę, ponieważ chciał się w ten sposób przypodobać Bogu. Duch Chrystusowy pobudzi człowieka raczej do tego, by używał swoich rąk ku chwale Bożej. Mamy uwielbiać Boga nie tylko niektórymi sprawami i czynami, ale każdym szczegółem naszego życia.

Przypuśćmy, że ktoś z braci jest chory. Czy mam go odwiedzić, czy też lepiej jest użyć ten czas na jakieś badanie? Co Pan sobie życzy, bym uczynił w tej sprawie? Przemyślałbym to dobrze. Jeżeli wiem, że tego brata rzadko kto odwiedza, a spodziewam się, że będzie to ku chwale Bożej, to odwiedzę go. Wydaje mi się, że jest jeden sposób, aby doświadczyć siebie i określić, jaka jest Boża wola względem nas. Jeżeli obecnie pragniemy Go uwielbiać i użyjemy naszych rąk, nóg, języka, pieniędzy i wszystkiego, co jest w naszym posiadaniu z całą nasza mocą dla chwały Jego imienia, to Pan wie, że będziemy uwielbiać Go, gdy otrzymamy duchowe ciała. Jeżeli usiłujemy teraz poddać Mu wszystko, to będziemy również posiadać pragnienie, by przyprowadzić cały rodzaj ludzki do posłuszeństwa woli Bożej, kiedy przyjdzie czas ustanowienia Jego Królestwa, a Jego wola będzie wykonywana na ziemi, tak jak w niebie.

Widzicie więc, że wiele pokarmu mieści się w tej ilustracji. Sami możecie także zauważyć wiele różnych rzeczy, które będą czynione w następnym wieku, a które my musimy czynić obecnie. Miejmy więc na uwadze słowa naszego tekstu: „Jeżeli się nie nawrócicie i nie staniecie jako małe dzieci, żadnym sposobem nie wnijdziecie do Królestwa Niebieskiego”. Jeżeli nie będziemy „bawić się” w królestwo w nas samych, poddając naszą wolę, nasze członki, naszą moc i wszystko, co posiadamy, Panu Bogu, to On nam nie powierzy żadnego odpowiedzialnego stanowiska w tym nadchodzącym Królestwie.

(B. H. Barton, Na Straży 5/66, Playing Kingdom, 1913)

* W „Na Straży” tytuł brzmi: „Próba Królestwa”.

powrót strona główna poczta skocz do góry